» Blog » Wieczne Korki
21-11-2008 07:45

Wieczne Korki

W działach: Inne | Odsłony: 1

Wieczne Korki
Doszły mnie ostatnio słuchy o ciekawym zjawisku, ale że jest to informacja nie sprawdzona, więc jej wprost nie powtórzę. Z moich doświadczeń z poprzedniej firmy wynika jednak, że historia obarczona jest dużym prawdopodobieństwem realności. Co więcej jest pewnie dość powszechna. Posłuchajcie zatem...

Nastały Ciężkie Czasy i biedny Polski Urzędnik nie miał pieniędzy na remonty dróg. Zwrócił sie przeto do Europejskiego Urzednika by ten go wspomógł. Odrzekł mu Europejski, że i owszem na Restrukturyzację pieniądze dać może, bo słuszne to i chwalebne, ale warunki spełnione być muszą i pieniądze jeno na owe remonty wykorzystane być mogą. Zasępił się Polski Urzędnik, bo jakże to tak. Ani premi wypłacić z tego nie można, ani ciasteczek do biura kupić. Europejski nieugięty był jednak i zagroził, że gdy niezgodnie z jego wolą zostaną pieniądze wykorzystane, to trzeba będzie je zwrócić.

Urzędnik Polski nie jedno już jednak widział i z niejednego Związku chleb jadł, więc wezwał Wykonawcę, co to Przetarg w cuglach wygrywał i mówi: "Szwagrze Syna Brata Mego słuchaj! Powiedz mi ile za ta robota weźmiesz?". Rzekł mu przeto Wykonanwca, że półtorej bańki się należy. "Ot widzisz" - rzekł Polski Urzędnik - "Zarządaj więc ode mnie w Przetargu o pół bańki więcej - ja się zgodzę. Ino terminów nie dotrzymaj, a kary zapłacisz akuratnie takie, by mi do Budżetu to pół bańki spłynęło i nic już wtedy do tych pieniążków Europejskiemu nie będzie. Pamiętaj tylko, by termin wykonania krótki podać, to i pieniądze łatwiej odzyskać będzie, a i oprotestować Przetarg trudniej."

I tak oto narodziły się Wieczne Korki, a Urzędnik Unijny dał się po raz kolejny w wała zrobić.

Komentarze


Chavez
   
Ocena:
0
Cos w tym jest...
21-11-2008 08:01
Wojteq
   
Ocena:
0
Jak jeżdzę prawie codziennie zakopianką na trasie Myślenice - Kraków i widzę wyczyny firmy Poldim, to mam wrażenie, że niejeden Urzędnik Europejski dał się przy tym w wała zrobić.
21-11-2008 08:21
Onslo
   
Ocena:
0
Sad, but true.
21-11-2008 08:24
Drachu
   
Ocena:
+9
Eeeee tam.
Świat jest pełen filozofów. Sorry. Nic osobistego.

Okazuje się, ze każdy przechodzień mijany na ulicy wie doskonale jak rozdysponowane są pieniądze Unijne, jak i czy budować elektrownie jądrowe, że zakupienie 130 000 tysięcy dyskietek do ZUSu było ustawione i złe i kiedy należy wprowadzić Euro.
Kraj mędrców. Po co studiować cokolwiek? Po co studiuję te fundusze unijne, skoro i tak każdy wie jak dymać UE?

Tak samo tutaj. Wbrew pozorom nie jest to takie hopsasa. Decyzja o przyznaniu kaski z Funduszu to pierwszy stopień. Potem są kontrole i w razie takich drobiazgów jak np. niegospodarność kasy się nie dostanie (pamiętajmy, że Unia nie daje kasy, tylko ją zwraca). A potem jeszcze przez kilka lat (zależy kiedy Fundusz Operacyjny się kończy) może wpaść kontrola i w razie nieprawidłowości (niegospodarności na ten przykład) trzeba będzie kasę oddać. I karne odsetki też, a co.

Pomyśl logicznie zanim dasz mi tam minusa. Mamy jednostkę budującą drogę. Postanawia ona dopisać do kosztów, bagatela, milion zetów. Co za tym idzie - sama też musi wyłożyć milion zetów więcej (UE najwyżej kiedyś odda. Ale nie wiadomo kiedy - każdy kraj UE ma określone terminy, ale w Polsce przyjmuje sie "oddamy jak będzie kasa"). Co więcej - UE pokrywa tylko pewien procent wydaków - co to oznacza? Naciągasz UE na milion? Sam musisz więcej dołożyć. A w takiej gminie masz opozycję z przeciwnej partii, która się zburzy (bo wie, że dokładasz z budżetu gminy) i poleci do prasy.

Mam się czepiać notki dalej? Że niezależnie ile ukradniesz kasy, nie kupisz za to ciastek do urzędu, bo nikt ci nie zwiększy budżetu na jego obsługę tylko dlatego, że ładnie ukradłeś? Taka kasa jak już to pójdzie do prywatnej kieszeni. A Urząd musi mieć fakturę na te ciastka.

Albo tego, że jak wygrasz przetarg to trochę musisz się go trzymać, więc zwiększeni kosztów o 1/4 choć się zdarza, to raczej wynika ze zmiany cen, robocizny, kursu srursu innych takich cudów.

Albo tego, ze z góry wiesz jaką kaskę z Funduszu dostaniesz? W decyzji będzie. Jeśli wydasz więcej - UE ma to gdzieś. Refundują tyle ile było na decyzji. Że podrożały materiały, robocizna, a szwagier wziął milion więcej? Wykładasz ze swoich. Frankly honey I don't give a damn.

Pewnie lewizny się zdarzają. Chociaż jak na razie jest to raczej Urban Legend. Niby wszyscy wiedzą, a nikt nie wie. No i dotyczą raczej ustawiania przetargów :) Jasne, tymi Unijnymi Funduszami nieraz się szasta. Nieraz układy w Urzedach są podejrzane.

Ale nie wiń UE, że firma za wolno buduje - bo te zupełnie legalne również nie wyrabiają się z terminami.

PS. Mieszkam w Gdańsku. O korkach wiem wszystko. Ale jakiegoś większego spisku niż tradycyjna niegospodarność, zły plan zagospadarowania przestrzennego i opieszałość żem nie dostrzegł.

21-11-2008 10:48
teaver
   
Ocena:
+3
"Kraj mędrców. Po co studiować cokolwiek? Po co studiuję te fundusze unijne, skoro i tak każdy wie jak dymać UE?"

Rozumiem. Wolałbyś, żeby przechodnie odpowiadali - No nie wiem, proszę pana. Nie mam adekwatnego wykształcenia, żeby zabierać zdanie w tej ważkiej kwestii. :D LOL

Uważam, że to co się wyprawia w Warszawie z remontami nie tylko dróg, to skandal. Uważam, że urzędnicy, którzy się tym zajmują nie mają za grosz poczucia odpowiedzialności i misji społecznej. Codziennie spotykam w przelocie pracowników z administracji państwowej i wysłuchuję jak obrażają i wyśmiewają petentów, tak samo jak własnych szefów. Uważam, że to skandaliczne iż są to w większości młode osoby - tak pomiędzy 25 a 45 rokiem życia. Prawda jest taka, że pieprzą o głupotach a ich pracę może wykonywać każdy, kto potrafi samodzielnie wypełnić PIT. Fundusze unijne są potrzebne. Urzędnicy unijni już nie. Nie wiem po co ludzie studiują takie kierunki jak administracja publiczna. To powinien być krótki kurs dostępny dla większości studentów prawa, księgowości lub filologii, co by pozwoliło wprowadzić między tych ludzi fachowców. A tak - przepisują wydruki komputerowe, bo nic innego nie potrafią. Z całym szacunkiem dla tego niewielkiego ułamka osób, które do czegoś się jednak tam przydają. Nic osobistego.
21-11-2008 11:09
Gorath
   
Ocena:
0
Wiesz Drachu, choć częściowo się z tobą zgodzę (ale tylko częściowo) to z tymi ciastkami pojechałeś. "Ciastka dla urzędu" to było raczej ironiczne przedstawienie korupcji, a nie dosłowny zarzut.
21-11-2008 11:15
Zuhar
   
Ocena:
+3
Drachu - spokój jest wskazany. Po pierwsze wyraźnei zaznaczam, że jest to element zasłyszany i jako taki oczywiście może być Urban Legend. Po drugie o ile o funduszach unijnych nie wiem za wiele, o tyle o lewiznach mógłby poopowiadać - i to już nie koniecznie byłyby rzeczy zasłyszne. W krucjatę się nie bawię i nie twierdzę, że za korki odpowiada celowe działanie, za którym kryje się skok na kasę. Ale też takiej opcji nie wykluczam.

Jeśliby jednak brnąć w teorie spiskowe, to dziwnym trafem w pewnym miejscu wygrywa ta sam firma, która już czasowo położyła kilka inwestycji.

I na zakończenie - nie winię UE. Gdyby nie fundusze od nich nie działo by się za wiele. Jeśli już kogoś winię t naszych wspaniałych urzędników, ktorzy odpowiadają za wzmiankowną "niegospodarność, zły plan zagospadarowania przestrzennego i opieszałość".

PS. Nie rozdaję minusów za inne zdanie niż moje. Poza tym wpis miał charakter w znacznej mierze żartobliwy, co chyba podkreślał sposób przekazu...
21-11-2008 11:21
Drachu
   
Ocena:
+5
Tak. Wolałbym, by przechodnie odpowiadali "Nie wiem, nie znam się na tym"

Teaver - w moim województwie ma być referendum odnośnie elektrowni jądrowej. Szary obywatel zadecyduje o czymś takim. Dlaczego mam o tym decydować ja - debil od wypełniania swistków, a nie Zuhar - fizyk jądrowy? Decyzja o kolosalnym znaczeniu, czemu ma podejmować ją ogól nie mający żadnych kwalifikacji? To samo z wprowadzeniem Euro - ma być referendum. Głos największych speców będzie znaczył tyle samo, co mój, a ja się na tych kwestiach ekonomicznych znam słabo.

Przeraża mnie, że ludziom wydaje się, że wiedzą wszystko o wszystkim, że lepiej iść w zaparte i powtarzać frazesy niż się przyznać do niewiedzy. Wpływ telewizji "Globalne ocieplenie? A wiem, widziałem na Discovery". Trzeba umiec ocenić swą wiedzą.

Ale uno momento, tak teraz myślę. O czym Ty mówisz? Myślisz, że ten debil po administracji (znów się kłaniam) decyduje o tej, jakże skandalicznej budowie dróg?
Wiesz, ze Urząd Miasta ma obowiązek zatrudnić specjalistę z tej branży. W wydziale infrastruktury nie pracuje "debil po administracji (macham ponownie)" ale prawdopodobnie ktoś po inżynierii lądowej, architekturze i z doświadczeniem w branży. Wierz mi, debila po administracji (ktoś mnie wołał?) nikt tam nie zatrudni. Ale przecież ludzie wiedzą o urzędzie wszystko. Tego nie wiedziałaś?

Miło, że spotykasz się na codzień z pracownikami Administracji Państwowej. Ale Twoje zarzuty skierowane są do pracowników Administracji Samorządowej (to oni są od dróg w Wawie). Ale przecież administracja jest dla debili (to ja, to ja!), a filologowe wiedzą najlepiej, więc po co komu wiedza, ze za co innego odpowiada rząd, za co innego samorząd, a prócz tego istnieje jeszcze tzw. cała reszta, nazywana przez mędrców doktryny "Administracją Państwową". To jest różnica, mimo że przeciętny obywatel mówi, ze to jeden pies, ale dla funkcjonowania państwa taki podział jest ważny.

Opowiem Ci dowcip - po administracji stwierdziłem, ze jestem nie dość debilem i poszedłem na studia podyplomowe - jedne, teraz drugie. Na studia podyplomowe trafiają różni ludzie - mają mieć wyższe wykształcenie i tyle. Więc trafiłem na polonistów, rusycystów, informatyków, chemików i tak dalej. I widzę jak na tym właśnie krótkim przeszkoleniu sobie radzą. Albo jak sobie nie radzą, co częstsze. Oczywiście to opinia debila po administracji, może tak naprawdę rozumieją te kwestie, tylko się z tym doskonale maskują.

Widzisz - Urzędy zajmują się wieloma sprawami. A studia typu administracja do tego przygotowują. To tak naprawdę nieco przekonstruowane prawo - większy nacisk na Prawo Administracyjne, czy Postępowanie Administracyjne, czy Prawo Ochrony Środowiska mniejszy na Prawo Karne, czy Cywilne. Na inne przedmioty zbliżony. Nie ma łaciny. Zwykle ten sam wydział i ci sami wykładowcy.
Oczywiście - masz rację - prawnik może bardzo łatwo uzupełnić wiedzę. Ale filolog, z całym szacunkiem, będzie musiał się nauczyć wszystkiego od podstaw. Ty możesz uważać, że to przepisywanie świstków. Ja wiem, że nie.

JAsne "ludzie mówią" i "wszyscy wiedzą", że urzędnicy buce, a w Urzędzie zwykle nie jest miło.
Jak trafiłem w Urzędzie do sali obsługi klienta, to dwa dni potem złożyłem wymówienie. Byłem miły i uprzejmy i przez osiem godzin petenci oblewali mnie pomyjami. Ale nie pękłem. Byłem miły do końca.
I odszedłem. Nauczyciele w gimnazjach i urzędnicy z sali obsługi mieszkańców to najwięksi twardziele.

Miło, że nie wierzysz w sens istnienia urzędników unijnych, ale forsy nie starczy dla wszystkich, a ktoś ją musi rozdzielać według jasnych zasad.

A Tobie dam radę - zajrzyj na stronę Urzędu i zobacz jak wykształconych ludzi potrzebuje do pracy - będą tam dziennikarze, ekonomiści, inżynierowie wszelkich specjalizacji i może, być może, administratywiści i prawnicy :) I wyciągnij wnioski o debilach po administracji, którzy nie odpowiadają tylko za gradobicie i koklusz.

Przy okazji - jeśli gmina nie ma kasy na drogi, to nie jest to wina urzędników.
Ale sorry, na budowach dróg też każdy zna sie najlepiej. I każdy wie, ze Leo powinien powołać Wichniarka.
Kraj mędrców, każdy zna się na wszystkim.
Prawdziwi ludzie renesansu.

Zuhar: ja się nie burzę. Mamy inne zdanie i tyle :)
21-11-2008 11:51
Zuhar
   
Ocena:
+1
Z jednym się Drachu zdecydowanie mylisz. To nie fizyk jądrowy powinien decydować o budowie elektrowni, ale wszyscy na których życie będzie to miało wpływ. W wzmiankowanym przypadku być może nawet powinno być to referendum ogólnokrajowe. W przeciwnym wypadku interesy pewnych określonych grup specjalistów byłyby nadrzędne w stosunku do ogółu zainteresowanych. Jakoś nie widzę zbyt wiele osób w roli powolnych marionetek, za które decyzują specjaliści. Specjaliści mogą decydować w kwestach "jak?", a nie "co?". Wracając do przykładu specjalista może zdecydowac typie reaktora, ale nie powinien decydować o tym, czy w ogóle budować elektrownie. To tak jakby dać frimą budowlanym prawo decyzji, gdzie będą budować. Jutro mógłbyś się obudzić z nowopowstającym blokiem dokładnie przed Twoim oknem i to w odległości 50 cm (bo skoro specjaliści decydują, to budowlańcy moga orzec, że taka odległość wystarczy).

Prosiłbym przy okazji (to do wszystkich) o stonowanie swoich wypowiedzi (zanim osiągną poziom niebezpieczny), bo za chwilę zrobi się mało przyjemnie i będę musiał pobawić się w moderatora.
21-11-2008 12:04
Drachu
   
Ocena:
+2
Ale czym ci ludzie będą się kierować? Chcesz by decydował o Tobie papa Rydzyk i kilka koncernów medialnych?

Popatrz - mamy demokrację. Wybrałeś ludzi, którzy rządzą krajem/województwem. Niech oni konsultują się z ekspertami i podejmą decyzję. Specjaliści z sektora energetycznego i ochrony środowiska powinni podjąć tą decyzję.

Niemal każdy kraj europejski ma elektrownie jądrowe. Czasami pytano obywateli o zgodę, ale zwykle nie. Kraje te radzą sobie, a niektóre uchodzą za wzór czystości. Nie o wszystkim powinien decydować bezpośrednio obywatel, w końcu po coś powołujemy radnych, posłów i tak dalej. Bo troska o los kraju wymaga również podjęcia decyzji niepopularnych, które zaowocują w odległej przyszłości dopiero. Które są niezbędne (jak choćby zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego), a w referendum nie przejdą.

Uważam, że o takich rzeczach powinien decydować specjalista, a nie zjadacz chleba przerażony widmem Czarnobyla.
21-11-2008 12:16
Ysabell
   
Ocena:
0
Nonono... Już dobrnęliście do Czernobyla...? Niezłe tempo. :)

Bardzo ładnie napisana notka, Zuhar. Fajnie się czytało. No i kota ode mnie pogłaszcz koniecznie.
21-11-2008 13:09
Zuhar
   
Ocena:
+1
Decydować powinien ktoś, kto patrzy na nadrzędne interesy, a nie określonej grupy społecznej. Specjalistów wsadzam do tego drugiego worka. Oni mają jedynie pełnić rolę doradczą, a nie decyzyjną.

Czy chciałbym w krau energetyki jądrowej? Tak. Czy chciałbym mieć ja koło siebie? Niekoniecznie. Nawet w wypadku jednostki ścierają się interesy (potencjalna praca i tańsza, czystsza energia, a spore zagrożenie w wypadku awarii). Tę decyzję powinien podjąć ktos kto będzie miał na uwadze zarówno jedną jak i drugą stronę medalu.

Sprowadzanie wszystkiego do modelu "nie znasz się, to nie decydujesz" prowadzi do tego, że pozbawiasz kogoś prawa do decydowania o własnym losie. W przypadku medycyny ten model mógłby się w skrajnym przypadku sprowadzać do przymusowego wycinania nerek zdrowym (bo z jedną można żyć), żeby ratować chorych. Wszak specjalista uznał, że tak będzie właściwie.

Wspominasz, że mamy demokrację - tak się składa, że demokracja daje Ci określone prawa w tym prawo do referendum. Prawo do decydowania, prawo do zabierania głosu w sprawach dla Ciebie ważnych. Taki urok demokracji, że większość zabiera prawo decydowania mniejszości.

Specyfika naszego kraju polega na tym, że przeciętny obywatel zaślepiony swoimi poglądami nie próbuje poszerzyć horyzontów. Nic nie mówią mu wyniki badań, statystyki, tabelki. Od lat głosuje się sercem, a nie głową. Od lat wini się władzę, a nie siebie, że się taką wybrało.

Jedna droga to uświadamiać do skutku, albo poczekać aż wymrą przeciwnicy zmian. Druga to znana z budowy autostrad - skoro jest wyższa konieczność to płacić odszkodowania za wywłaszczenie lub temu podobne i budować z korzyścią dla całości społeczeństwa. Tylko, że protesty społeczne zawsze przerażają naszą władzę, bo następnym razem może nie dostać się do koryta.

PS. Swoją drogą ja bym za referendum, czy chcemy demokracji... ;)
21-11-2008 13:11
Drachu
   
Ocena:
+2
Nie wiem jak to ująć. Ostatnio nieco spokorniałem - na tyle by nie zgrywać znawcy w dyskusjach o rzeczach których nie wiem. Stało się tak, ponieważ zaczęło mnie przerażać jakie bzdury wygadują ludzie w tematach, na których się znam. I zrozumiałem, że są tematy, których ruszać nie powinienem, bo ich nie ogarniam. Ale dyskusja to pół biedy - z gadania nic nie ma. Podejmowanie istotnych decyzji w referendum może wpłynąć na cały naród, dlaczego decydować mają ludzie (w tym i ja), którzy tak naprawdę zagadnienia nie kumają.

Otaczająca nas kultura, serwująca nam strzępki informacji ze wszystkich dziedzin sprawia, że czujemy się znawcami wielu tematów. Strzępek tu, strzępek tam. Złośliwi mawiali kiedyś, że fandom jest organizacją w której każdy jest ekspertem od wszystkiego, ale problem jest znacznie szerszy, ogół społeczeństwa na wszystkim zna się najlepiej, a co dopiero jakiśtam fandom. Jednym z moich koników jest Stalingrad - przeczytałm na jego temat wszystko co było u nas wydane i trochę z zagranicy. Nie nazwę się znawcą. Ale okazuje się,że wokół jest pełno ekspertów - bo grali w Call of Duty i widzieli Wroga u Bram. To oczywiście przykład bardzo trywialny, ale pokazuje, że łatwo sprawić, by ogół czuł sie ekspertem.

Mawia się też, że praca innych zawsze jest łatwa. I żeby nie było - nie jestem urzędnikiem broniącym swojego zawodu. Jestem gościem od PRu w jednym małym klubie gdzie gra się jazz - tu o ironio lepszy byłby filolog, albo dziennikarz, dają jednak radę. Ale dawniej byłem urzędnikiem i wiem, że obecnie moja praca jest znacznie prostsza niż dawniej. I nikt nie chce mnie zabić tylko dlatego, ze nie umie czytać.

Oczywiście Ciebie, Zucharze, ani Ciebie Teaver urazić zamiaru nie miałem i mam nadzieję, że nie wykonałem niczego, co uznacie za atak na siebie. Ale z poglądami będę dyskutować.

PS. Oczywiście mamy demokrację, ale demokrację pośrednią. Ona jest tu regułą. Referendum jest tu raczej sposobem pokazania, jaki to nie jestem dbający o potrzeby ludzi.

Patrz - przecież jest masa inwestycji, nie tylko elektrowni, ale też np. ośrodków dla uzaleznionych, spalarni śmieci, ośrodków kultu i tak dalej - których nikt nie chce koło siebie, ale gdzieś muszą być. Muszą być gdzieś usytuowane i już. Śmieci same się nie spalą. To już nie jest demokracja - to liberum veto. Obok mnie nie postawicie, jasne, chce mieć prąd, ale gdzieś mam skąd go weźmiecie.

Z elektrowniami jest o tyle łatwo, ze znawcy uważają, ze najlepiej nad morzem, bo inne zbiorniki wodne są za małe do chłodzenia reaktora. Nie wiem, nie znam się.
21-11-2008 13:17
Wojteq
   
Ocena:
0
Drachu, a propos Elektrowni to zrób tak:
-zapytaj Zuhara co o niej sądzi
-Zapytaj jeszcze jednego fachowca
-zapytaj swoich bliskich co o tym sądzą
-dodaj do tego swoje własne zdanie
-poczytaj o tym
-wyciągnij średnią ze wskazaniem na własne zdanie
-prześpij się z problemem
-zagłosuj

Daję sobie rękę przy samej d... uciąć, że system ów działa świetnie. Najgorzej jest, jak się popada w skrajności, od alfy_i_omegi aż po totalną ignorancję.

A co do korków i utrudnień, to zapraszam na zakopiankę remontowaną już od 5-ciu lat - odcinek 35km. I jak tutaj nie kurwić na czym świat stoi?
21-11-2008 13:28
Drachu
   
Ocena:
+1
Wojteq - jasne, jak dojdzie do referendum, to postaram się czegoś dowiedzieć. Ale wiem, że M jak Miłość będzie miało większą oglądalność niż ewentualna debata telewizyjna. Zuhar ładnie ujął - głosuje się sercem, a powinno rozumem.

Wiesz, z tymi korkami - mieszkam w Gdańsku. Kawałek który autobus powinien robić w 10 minut, ten sam autobus robi w godzinę (według rozkładu w kwadrans). Po n latach w końcu dorabiają dalsze pasy. Ale ja wiem, że przez lata nie mieli na to kasy. W sumie nie ma się o co czepiać.

W (baczność) Gdyni (spocznij) robili Estakadę Kwiatkowskiego. Robili ją z 25 lat. Budowa stała odkąd sięgam pamięcią. Znalazła się kasa (UE) i w 3-4 lata zrobiono więcej niż w poprzednie 25.

Po prostu sądzę, że Urząd może i nawet chciec dobrze, ale kasy nie drukuje. Zdaję sobie sprawę, że duża inwestcja drogowa jest trudna i napotyka wiele przeszkód i bez wałków po drodze, ale istnienia tych wałków nie wykluczam.
21-11-2008 13:40
Zuhar
   
Ocena:
0
Zawsze chętnie dyskutuję z osobami, które się ze mna nie zgadzają. Ich argumentacja nawet jeśli mnie nie przekona to pozwala spojrzeć na zagadnienie z innej strony.

Oczywiście problem, o którym mówisz w post scriptum istnieje. Szczególnie jakże polskie liberum veto. Co do budowy elektrowni w konkretnym miejscu się nie wypowiem - zbyt specjalistyczna sprawa (nie wchodzi w moją specjalizację i niegdysiejsze zainteresowania). Logiczne byłoby postawienie jej obok dużego zbiornika wodnego. Z drugiej strony istotne jest, żeby w paradę nie weszła nam np. tektonika.

Problem jest tu bardzo prostej natury. Nie chodzi o to, że awarie w elektrowniach jądrowych są częste, ale o to, że mogą byc zdecydowanie bardziej brzemienne w skutki. Jak na ironię nikt nie dostrzega, że takowe skutki dotknęły by potencjalnie obszar prawie całego kraju (przez to lokalne liberum veto ma małe znaczenie, bo postawienie jej 200 km dalej niekoniecznie chroni).

Wcześniej czy później elektrownia jądrowa u nas powstanie. I zawsze znajdą się ludzie, którym to nie będzie w smak. Trzeba albo uzyskać większość, albo im zrekompensować straty (np. związane z przeprowadzką).

Rząd/sejm (nasz) nigdy nie podejmą decyzji tak niepopularnej. Zbyt silne są wahania elektoratu. A nawet, gdyby któryś podjął ktoki, to w kampanii wyborczej opozycja obieca wycofanie się z budowy...
21-11-2008 13:41
Chavez
   
Ocena:
0
Coz, kazdy kij ma dwa konce ;) Z jednej strony mamy niewykorzystane fundusze na remonty drog w szczecine i okolicach (poludniowa obwodnica i remont obecnej 10), z drugiej mamy obwodnice kilku wiosek + budujaca sie wlasnie obwodnice Stargardu. Jak wiec widac, sporo zalezy chyba od tego, jacy politycy siedza w jakim miescie ;)
21-11-2008 14:48
Micronus
   
Ocena:
+1
teaver napisała: "Prawda jest taka, że pieprzą o głupotach a ich pracę może wykonywać każdy, kto potrafi samodzielnie wypełnić PIT." - to już jest ostre, ja z podatkami mam kontakt akurat średni, ale wiem, że praca pracownika merytorycznego skarbówki jest arcytrudna (jak i na dobrą sprawę doradcy/księgowego w branży prywatnej) i wymaga olbrzymiej wiedzy. Podstawowa sprawa: organy administracji działają na podstawie i w granicach prawa, nie jak obywatel - wolno mi wszystko co nie jest zabronione, a wolno mi tylko to, do czego prawo daje mi wyraźne upoważnienie.

I tu zaczynają się schody, szczególnie w podatkach i przedawnianiu zobowiązań podatkowych, doktryna, orzecznictwo i zdrowy rozsądek sobie, a pismo z MFu kompletnie odstające od rzeczywistości sobie (vivat nowelizacja ordynacji z 1.09.2005). Myk jest taki, że minister finansów to twój szef i mimo wszystko musisz stosować się do jego wizji. To nie sądownictwo, gdzie masz niezawisłość, to szeroko rozumiana egzekutywa. Owszem, tam gdzie jest uznaniowość może brakować zwyczajnie dobrej woli, a po stronie "petenta" wiedzy, żeby o swoje powalczyć, ale to nie jest tak, że urzędas jest be, strona cacy.

Należy zaznaczyć, że kultura prawna polskiego społeczeństwa jest w mizernej kondycji i nawet wykładając łopatologicznie pewne zagadnienia, czasami nie da się wytłumaczyć obowiązującego prawa i konieczności wykonywania pewnych obowiązków. 5 mcy pracy na obsłudze "klienta" w wydziale infrastruktury i budownictwa dało mi sporo doświadczenia w tej kwestii. Często ustawodawca nie ułatwia pracy urzędasowi, i musi się on babrać w bagienku bezsensownych przepisów pisanych na kolanie.

I żeby nie było, jestem świadomy, że występują patologie, nepotyzm, korupcja, można trafić na niekompetentnego pracownika itp., ale pisanie "a ich pracę może wykonywać każdy, kto potrafi samodzielnie wypełnić PIT" to zwyczajna ignorancja.
21-11-2008 17:51
senmara
   
Ocena:
0
Drachu, a propos Elektrowni to zrób tak:
-zapytaj Zuhara co o niej sądzi
-Zapytaj jeszcze jednego fachowca
-zapytaj swoich bliskich co o tym sądzą
-dodaj do tego swoje własne zdanie
-poczytaj o tym
-wyciągnij średnią ze wskazaniem na własne zdanie
-prześpij się z problemem
-zagłosuj


... zapytaj kota Zuhara... :P

Co prawda nie o funduszach, ale o "marnowaniu" pieniedzy państwowych.

Kilka lat temu wybudowano w Poznaniu centrum handlowe Stary Browar. Teren, duzy, zrujnowany kwartał przy jednej z centralnych ulic będących wstydem miasta "sprzedał" Kulczykom Grobelny - prezydent miasta.

Wybudowano cos zajebistego - centrum handlowe, które ruszyło odnowę wszystkiego wokół, pokazało, ze Poznań "coś" ma.
Zaczęły sie referenda i listy z pytaniem mieszkańców, dochodzenia, dlaczego "przerżnięto" ziemię, ze trzeba było tam zrobić park, przybytek kultury itp. Powiem, że szczerze mówiąc nie obchodzi mnie, czy Kulczyki na tym zarobili za dużo - to i tak sfery dla mnie niedoścignione.

Stary Browar dał miastu niesamowitego kopa - to był początek zmian w tej dzielnicy, odbudowano deptak, są tam wystawy, wszystko wygląda super (były ogólnoświatowe nagrody za projekt). Cieszę się, że jest, nawet jeśli ktoś na tym zarobił.

Z autostrad też bym sie cieszyła, gdyby w końcu były!
21-11-2008 20:33
Chavez
   
Ocena:
0
"... zapytaj kota Zuhara... :P"
A co na to Paszpal? ;)
22-11-2008 08:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.