07-12-2007 21:56
Stereotyp kota
W działach: Kot | Odsłony: 15
Kot to samotnik. Kotu ludzie są potrzebni tylko do karmienia i sprzątania kuwety. Ale nie temu.
Rano. Otwieram oczy. Kot przybija piątkę z moim nosem. Ziewa. Oblizuje pyszczek i porozumiewawczo puszcza do mnie oko.
Wypełzam z łóżka i wpółprzytomny wlekę się w kierunku kuchni. W dzikiem tańcu między cudowni rozmnożonymi instancjami Kota Nogoprzylepnego z Włączoną Mruczandą docieram do puszek i miski. Ponaglany przez Kota Ponaglomiauczącego napełniam miskę. Chwilę później pod czujnym okiem Kota Obserwującego doprowadzam kuwetę do stanu akceptowalnego przez Kota Wytrzeszczookiego.
Pomiędzy gryzem bułki i zawiązywaniem butów dopełniam formalności względem Kota Niedo-pieszczonego/drapanego/głaskanego/wytarmoszonego. Minimum pięć minut na każdą z czynności. Oczywiście nie mam tyle czasu, więc Kot żegna mnie pełnym dezaprobaty prychnięciem.
Po pracy Kot wita mnie na moim fotelu. Leniwie z lekko obrażoną miną. Ponownie powiela instancję, gdy tylko wchodzę do kuchni. Pełnym werwy miauczeniem domaga się żarcia.
Zmęczony padam na łóżko żeby odespać przez godzinkę, no może dwie, użeranie się z komputerami. Jeszcze zanim dobrzę wyląduję, wpada kot domagając się tarmoczenia/głaskania/drapania/pieszczenia. Bezwględnie. W zamian oferuje deptanie, zaglądanie w oczy z odległości 2 milimetrów (czesem nawet skraca dystans), mruczenie ciągłe do ucha i spanie na ramieniu. Gorzej jak postanowi pobawić się z płatkiem ucha w polowanie.
Nie wiem czy normalne (ten na pewno nie jest normalny) gryzą, ale ten bardzo to lubi. Jego ulubione zabawki to kawałek sznurka i kulka papieru. Powiesić mu coś na lince i Kota nie ma godzinami.
Nie nadążam za nim wzrokiem. Zwyczajnie. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę mam kilka kotów. Albo, że ten zbliża się niebezpiecznie do prędkości światła.
Skubaniec jest fotogeniczny.
Wołamy go Mietek. Oficjalnie. Miał być Loki. Parę innych "miał" też było. Czasem wołamy go inaczej. Np. "Ty skurkocie". Albo Psiku*s. "*" może być silnym akcentem, ale nie musi (czasem jednak człowiekowi nerwy puszczają). Najczęściej jednak to po prostu Kot.
Zdjęcie specjalnie dla Asi.
Rano. Otwieram oczy. Kot przybija piątkę z moim nosem. Ziewa. Oblizuje pyszczek i porozumiewawczo puszcza do mnie oko.
Wypełzam z łóżka i wpółprzytomny wlekę się w kierunku kuchni. W dzikiem tańcu między cudowni rozmnożonymi instancjami Kota Nogoprzylepnego z Włączoną Mruczandą docieram do puszek i miski. Ponaglany przez Kota Ponaglomiauczącego napełniam miskę. Chwilę później pod czujnym okiem Kota Obserwującego doprowadzam kuwetę do stanu akceptowalnego przez Kota Wytrzeszczookiego.
Pomiędzy gryzem bułki i zawiązywaniem butów dopełniam formalności względem Kota Niedo-pieszczonego/drapanego/głaskanego/wytarmoszonego. Minimum pięć minut na każdą z czynności. Oczywiście nie mam tyle czasu, więc Kot żegna mnie pełnym dezaprobaty prychnięciem.
Po pracy Kot wita mnie na moim fotelu. Leniwie z lekko obrażoną miną. Ponownie powiela instancję, gdy tylko wchodzę do kuchni. Pełnym werwy miauczeniem domaga się żarcia.
Zmęczony padam na łóżko żeby odespać przez godzinkę, no może dwie, użeranie się z komputerami. Jeszcze zanim dobrzę wyląduję, wpada kot domagając się tarmoczenia/głaskania/drapania/pieszczenia. Bezwględnie. W zamian oferuje deptanie, zaglądanie w oczy z odległości 2 milimetrów (czesem nawet skraca dystans), mruczenie ciągłe do ucha i spanie na ramieniu. Gorzej jak postanowi pobawić się z płatkiem ucha w polowanie.
Nie wiem czy normalne (ten na pewno nie jest normalny) gryzą, ale ten bardzo to lubi. Jego ulubione zabawki to kawałek sznurka i kulka papieru. Powiesić mu coś na lince i Kota nie ma godzinami.
Nie nadążam za nim wzrokiem. Zwyczajnie. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę mam kilka kotów. Albo, że ten zbliża się niebezpiecznie do prędkości światła.
Skubaniec jest fotogeniczny.
Wołamy go Mietek. Oficjalnie. Miał być Loki. Parę innych "miał" też było. Czasem wołamy go inaczej. Np. "Ty skurkocie". Albo Psiku*s. "*" może być silnym akcentem, ale nie musi (czasem jednak człowiekowi nerwy puszczają). Najczęściej jednak to po prostu Kot.
Zdjęcie specjalnie dla Asi.