09-09-2006 13:04
Karcianki...
Odsłony: 2
Moja edukacja karciana zaczęła i skończyła się praktycznie na DoomTrooperze. Cytadeli nie liczę.
Skupmy się na kolekcjonerskich. Konieczność wydawania ogromnej ilości pieniędzy na karty do gry, nigdy jakoś nie była mi bliska. Oczywiście można zachować umiar i dostawać baty przy każdej konfrontacji. Wszystko wskazuje jednak na to, że zrobię drugie podejście. Olgierd namawia mnie na kilka karcianek. Ma zacięcie i całkiem niezłe zbiory. Może dam się nawet namówić na kupno własnych talii. Jeszcze się nie zdecydowałem. Coś jednak diabelsko szepcze mi: "kup, kup kup...". Powoli się łamię.
Najbardziej w kolorowych kartonikach pociągają mnie ilustracje. Mam jeszcze jedną talię gry, w którą nigdy nie grałem, ale ilustracje mi to rekompensują.
Jest też jedna gra, którą mam ochotę kupić ze względu na jedną zaledwie kartę. Ilustracje w zasadzie mi się nie podobają, jednak jest coś takiego w tej jednej karcie, że chyba muszę ją mieć. Zgadniecie dlaczego?
Na zdjęciu wzmiankowana karta.
Skupmy się na kolekcjonerskich. Konieczność wydawania ogromnej ilości pieniędzy na karty do gry, nigdy jakoś nie była mi bliska. Oczywiście można zachować umiar i dostawać baty przy każdej konfrontacji. Wszystko wskazuje jednak na to, że zrobię drugie podejście. Olgierd namawia mnie na kilka karcianek. Ma zacięcie i całkiem niezłe zbiory. Może dam się nawet namówić na kupno własnych talii. Jeszcze się nie zdecydowałem. Coś jednak diabelsko szepcze mi: "kup, kup kup...". Powoli się łamię.
Najbardziej w kolorowych kartonikach pociągają mnie ilustracje. Mam jeszcze jedną talię gry, w którą nigdy nie grałem, ale ilustracje mi to rekompensują.
Jest też jedna gra, którą mam ochotę kupić ze względu na jedną zaledwie kartę. Ilustracje w zasadzie mi się nie podobają, jednak jest coś takiego w tej jednej karcie, że chyba muszę ją mieć. Zgadniecie dlaczego?
Na zdjęciu wzmiankowana karta.