» Blog » Wieczne Korki
21-11-2008 07:45

Wieczne Korki

W działach: Inne | Odsłony: 1

Wieczne Korki
Doszły mnie ostatnio słuchy o ciekawym zjawisku, ale że jest to informacja nie sprawdzona, więc jej wprost nie powtórzę. Z moich doświadczeń z poprzedniej firmy wynika jednak, że historia obarczona jest dużym prawdopodobieństwem realności. Co więcej jest pewnie dość powszechna. Posłuchajcie zatem...

Nastały Ciężkie Czasy i biedny Polski Urzędnik nie miał pieniędzy na remonty dróg. Zwrócił sie przeto do Europejskiego Urzednika by ten go wspomógł. Odrzekł mu Europejski, że i owszem na Restrukturyzację pieniądze dać może, bo słuszne to i chwalebne, ale warunki spełnione być muszą i pieniądze jeno na owe remonty wykorzystane być mogą. Zasępił się Polski Urzędnik, bo jakże to tak. Ani premi wypłacić z tego nie można, ani ciasteczek do biura kupić. Europejski nieugięty był jednak i zagroził, że gdy niezgodnie z jego wolą zostaną pieniądze wykorzystane, to trzeba będzie je zwrócić.

Urzędnik Polski nie jedno już jednak widział i z niejednego Związku chleb jadł, więc wezwał Wykonawcę, co to Przetarg w cuglach wygrywał i mówi: "Szwagrze Syna Brata Mego słuchaj! Powiedz mi ile za ta robota weźmiesz?". Rzekł mu przeto Wykonanwca, że półtorej bańki się należy. "Ot widzisz" - rzekł Polski Urzędnik - "Zarządaj więc ode mnie w Przetargu o pół bańki więcej - ja się zgodzę. Ino terminów nie dotrzymaj, a kary zapłacisz akuratnie takie, by mi do Budżetu to pół bańki spłynęło i nic już wtedy do tych pieniążków Europejskiemu nie będzie. Pamiętaj tylko, by termin wykonania krótki podać, to i pieniądze łatwiej odzyskać będzie, a i oprotestować Przetarg trudniej."

I tak oto narodziły się Wieczne Korki, a Urzędnik Unijny dał się po raz kolejny w wała zrobić.

Komentarze


~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Swoją drogą, dziś siedziałem trochę nad tekstami rozporządzenia 1083, no i traktatu. Nie wiem, może jestem tylko po administracji, ale porównywałem sobie teksty oryginalne obu aktów prawnych.

I tutaj robi się zonk. Być może filologowi wystarczy krótkie przeszkolenie, by być urzędnikiem. Ale szkoda, że zabrakło go temu filologowi ( w końcu musiał być to tłumacz przysięgły, chociaż nie przesądzam, że filolog), który tłumaczył oba akty. Okazuje się, że debil po administracji widzi różnice między przychodem a dochodem oraz przedsiębiorcą a przedsięwzięciem. A dla tłumacza to jeden ch**. A z racji kulawego tłumaczenia można narazić setki, jeśli nie tysiące podmiotów na wielomilionowe straty. Ot niefrasobliwość.
Z zewnątrz wszystko jest łatwe. Ale jeśli nie wejdziesz w czyjeś buty... sami rozumiecie.

Historyjka z mojej roboty. Siedzę w tym okienku, dzień pierwszy, uśmiech na twarzy. I przychodzi koleś, gość pod pięćdziesiątkę, raczej typ roboczy, ale nie przesądzam. JA mu, że dzień dobry, a on zaczyna mnie je**** z góry na dół. Że jestem złodziejem, moja matka ma syna debilia, że on ciężko pracuje, a ja się opierdzielam, że kradniemy kasę. Po dobrych paru chwilach gdy pytałem jak mu pomóc, o co chodzi ochłonął i zażądał zwrotu podatku. Jak mu tłumaczę, że chętnie bym to zrobił, ale to kurcze nie ten urząd (nie była to skarbówka) znów litania. Aż klienci przyszli mi z odsieczą. Oni go uspokoili, a ja jakoś przetłumaczyłem gościowi, że powinien póść do tego urzędu z którym od lat się kontaktuje w tej sprawie. Ale typ nie kumał, że od lat słał pity do skarbówki, a nie tutaj. Ale co się nasłuchałem to moje.

Okej - każdy może popełnić błąd. Ale byłem światkiem opierdzielania urzędnika że deszcz pada, a petent musiał przyjść (w sumie nie musiał, to było okienko do meldunków, mógł wybrać dzień bezdeszczowy).
Zresztą, gdy siedziałem w tym okienku otrzymałem większą dawkę niesprowokowanej agresji niż w ciągu poprzednich 25 lat życia. Teraz potrafię zrozumieć, że babce w okienku w Urzędzie (czy na kasie w sklepie, też ciężkie przypadki widuję gdy stoję w kolejkach) trzęsą się ręce z nerwów. I nie zawsze jest w skowronkach.

Ale są też fajne chwile - jedna pani mi powiedziała, że jeszcze nigdy nie była tak obsłużona w urzędzie (w sumie nie miała potrzebnego dokumentu, ale miała dowód i po peselu doszedłem do akt jej sprawy)i odpaliła mi cukierki :P
22-11-2008 23:07
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
...pieprzą o głupotach...
...jeden ch**...
...on zaczyna mnie je****...


Te wulgaryzmy były konieczne?

Ale szkoda, że zabrakło go temu filologowi (w końcu musiał być to tłumacz przysięgły, chociaż nie przesądzam, że filolog), który tłumaczył oba akty.

Tekstów specjalistycznych nie powinni przekładać filologowie bez dodatkowego wykształcenia kierunkowego.

Wracając natomiast do Waszych wcześniejszych dygresji, ja nie chciałbym, aby rozpisano referendum w sprawie elektrowni jądrowych. Wolę, by decyzję podjęła władza, kierując się przynajmniej w jakimś stopniu czynnikami ekonomicznymi i radami ekspertów, niż lud, który kieruje się przede wszystkim emocjami, wywodzącymi się z zasłyszanych plotek, przekręconych doniesień itp.
23-11-2008 00:03
~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Jak długo wygwiazdkowuję cieszę się przywilejem wieloznaczności :) Może zaczął mnie jechać? Może jeden chrzan :)

Wszystko jest kwestią podejścia. Moje słowa świadczą o mnie i jeśli w Twoich oczach straciłem, cóż sam sobie jestem winny :) Masz pełne prawo wyciągać takie wnioski, a mi nijak się czepiać :)

Ale zaczynam wychodzić z założenia, że nie ma co pisać, że coś jest niefajne jak jest... no do d****.
23-11-2008 01:25
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Regulamin forum i komentarzy
obowiązujący na forum, a także w komentarzach do wieści i artykułów w obrębie całego serwisu Poltergeist

(...)

2.1. Zabrania się, co nastepuje:

(...)

2.1.2. Używania wyrazów uznawanych powszechnie za wulgarne, pogardliwe bądź obraźliwe - także w formie wygwiazdkowanej czy wykropkowanej. Wszystko da się powiedzieć bez tego typu określeń.


Jak widzisz, Drachu, moja wypowiedź nie miała funkcji ocennej.
23-11-2008 02:36
Zuhar
   
Ocena:
0
Wolę, by decyzję podjęła władza, kierując się przynajmniej w jakimś stopniu czynnikami ekonomicznymi i radami ekspertów, niż lud, który kieruje się przede wszystkim emocjami, wywodzącymi się z zasłyszanych plotek, przekręconych doniesień itp.

Ja bym wolał, aby taką decyzje podjęło społeczeństwo kierując się czynnikami jak wyżej. Chęć przeniesienia decyzji na władze pachnie mi:
1. nadzieją, że oni podejmą decyzję taka jak ja chcę
2. podejściem "w razie czego będzie można mieć pretensje do kogoś innego niż do siebie (bo oni podjęli decyzję, a nie ja wespół z innymi)"

Rola zwolenników takiego rozwiązania powinna polegać na przekonywaniu oponentów, ale u nas wszyscy czekają, że zrobi to ktoś inny, nie ja. Niestety muszę z pewną przykrością przyznać, że też na krucjaty nie chodzę, a może powinienem zacząć, jeśli chcę korzystnych zmian. Pozostawiam do przemyślenia.

PS. Regulamin nie jest tak restrykcyjny w stosunku do blogów i komentarzy pod nimi. Widać to zresztą w wyraźnym zaznaczeniu "a także w komentarzach do wieści i artykułów". Mimo wszystko proponowałbym się ograniczać i nie kontynuować dyskusji na temat regulaminu.
23-11-2008 10:52
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zuharze,

w nagłówku jest koniunkcja, a zatem należy uznać, że oba człony mają równorzędne znaczenie:
Regulamin forum i komentarzy

Odnosząc zaś do sedna Twojej wypowiedzi, powinienem napisać, że też chciałbym, aby społeczeństwo w drodze głosowania bezpośredniego dokonało wyboru mądrego, czyli takiego, który będzie przede wszystkim oparty na czynnikach merytorycznych. Niestety, nie wierzę, że tak się stanie, a zatem wolę, by decyzję tę podjęła władza z powodów, o których pisałem w jednym z poprzednich komentarzy.
23-11-2008 11:36
~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Hallucynon: Nie jest to ani forum, ani komentarze do wieści, ani artykułów. Równie dobrze mógłby zabraniać regulamin Hufca OSP. A wiesz czemu? Bo moderatorzy forum nie mogą tu działać. Moderatorem jest autor notki, a zatem blogosfera wyłączona jest spod jurysdykcji administracji forum.
Przepis dokładnie mówi czego dotyczy - komentarze do newsów i artykułów (za nie odpowiada Redakcja) i do forum (za nie też).

Nie róbmy chociaż z tego elementu Poltera "Prosze pani, prosze pani, a on powiedział brzydkie słowo".

Zuhar - zauważ jednak, że to władza powinna mieć klarowną wizję rozwoju państwa i konsekwentnie ją realizować. To oni opracowują plany i dla nich zbierane są dane. Ciężko o to, by ogół jako całość miał wypracowaną spójną strategię rozwoju.
"Witajcie obywatele, dziś o godzinie 4.45 rozpoczął się ostrzał Westerplatte. Za tydzień odbędzie się referendum dotyczące przystąpienia do wojny" - a przecież przystąpienie do wojny jest ważne :) A tak na poważnie - polityka energetyczna, czy walutowa prowadzone są latami. Nie powinny głosy z zewnątrz łamać jej założeń. Bo okazuje się np. że od n lat przygotowujemy się do przyjęcia Euro, już niejedno w tym kierunku ponoć uczyniono, a ogół powie, że nie. Całość procesu powinna zależeć od jednego ośrodka decyzyjnego.
JAsne, że fajnie byłoby jakby ludzie mądrze i świadomie głosowali.
Ale fajnie by było też jakby nie było wojen i głodu. I tak samo wykonalne :)
A że marszałek podejmie decyzję świadomie i mądrze to już jakaś szansa jest.

Ogół społeczeństwa przeraża mnie...

Zuhar - powiedz mi - jak Ty dojeżdżasz do roboty? W sensie - autobus, czy samochód? To apropos korków :) I ogółu społeczeństwa :)
23-11-2008 11:46
Zuhar
   
Ocena:
+4
hallucyon: ... po czym a treści stoi : "a także w komentarzach do wieści i artykułów", gdzie blogi nie są wymienione... ;) Kolejny nieprecyzyjny zapis reguł, nad którym można bić bez sensu pianę. Ja mówię "pass".

Drachu: od niedawna samochodem, dotąd (i akurat w tym tygodniu) komunikacją miejską. Jak na ironię samochodem udaje mi się korków uniknąć - jadę do pracy 1,5 godziny wcześniej (mogę sobie suwać czas pracy). Korki zdecydowanie bardziej przeszkadzają mi w przypadku komunikacji miejskiej. Po pierwsze czekam godzinę na autobus, który według rozkładu jeździ co 10 minut i marznę. Po drugie jadę (da się to tak nazwać?) sprasowany jak sardynka. Po trzecie wpada mi kontrola biletów na przystanku, na którym już się rozluźniło (jedne przez końcem trasy) i wali mi mandat za brak biletu (miałem skasowany na 30 minut, a jechałem 70 - to jednak nie ich problem: "niech się Pan odwołuje"). W samochodzie, gdzie mam ciepełko, muzykę i żadnych elementów z piwem w ręku i papierosem w zębach (plus deficytem owłosienia na głowie i komórek mózgowych wewnątrz) spokojnie daje się wyżyć z dojazdem w korku.

Co do klarownej wizji władzy, to masz chyba jakieś wyidealizowane o niej pojęcie. Wszak to tacy sami ludzie jak ten nasz ogół, tylko o tyle sprytniejsi, że przekonali innych, że potrafią ich reprezentować w sposób nie kolidujący z ich interesami. To nasi przedstawiciele - w idealnej formie demokracji powinni oddawać głosy tka jak my chcemy. Niestety u nas politycy to odrębna grupa interesów, która reprezentuje tylko siebie. A ich stać na wyjazd i utrzymanie się w innym kraju, drogą energię itp pod warunkiem, że dostatecznie długo utrzymają się u władzy - a to znów kwestia przypodobania się wyborcom. Tak, czy inaczej jedyna droga to przekonać "dół" i w ten sposób wymóc na "górze" określone wybory.
23-11-2008 12:06
~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nie, nie nie chodziło o korki. Po prostu w autobusie... no autobus jest szkołą życia. Socjologowie powinni mieć praktyki w autobusie. Po prostu patrzę na tych ludzi i myślę, łojezu oni zadecydują o przyszłości elektrowni jądrowej.

Politycy realizują jakaś wizję. Akurat samorząd Wojewóztwa Pomorskiego prowadzony jest z głową, zwłaszcza jeśli porównać do paru innych województw.
23-11-2008 14:11
~gajos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jako urzędnik państwowy jestem co oczywiste nieobiektywny, ale praca w administracji centralnej nie należy do takiej jaką można wykonać po prostym przeszkoleniu.
Tzn. wykonywać można - ale efekty są wtedy nie najciekawsze. Z tego powodu wolałbym aby np. obsługę środków finansowych idących w miliony czy miliardy złotych obsługiwali dobrze opłacani profesjonaliści a nie osoby "które potrafią samodzielnie wypełnić PIT".

Oczywiście u mnie w ministerstwie nie mało jest osób które samodzielnie potrafią tylko zaparzyć sobie kawę czy trafić kluczem do drzwi - ale tak jest w każdej dużej instytucji, włącznie (a nawet w szczególności) z mitycznymi międzynarodowymi korporacjami.

A co do polityków realizujących jakieś wizje. Cieszę się Drachu, że na poziomie woj pomorskiego tak to działa. Na poziomie ministerstw jest dużo gorzej. Bo polityków mamy takich jaki naród - im też wydaje że znają się na wszystkim i że wiedzą znacznie lepiej co należy robić niż jakimś urzędasom. A nawet sama skala i zróżnicowanie decyzji dotyczących obszaru dowolnego resortu przekracza kompetencje jednego człowieka - nieważne jak wykształconego czy doświadczonego.

A co do elektrowni jądrowej i referendów - te ostatnie mają jedną dość ważną cechę - za decyzje podjęte na ich podstawie nikt nie bierze odpowiedzialności. Dla polityków to szalenie wygodne rozwiązanie. Dla urzędników zdecydowanie mniej.

Z tego względu jestem zdecydowanym przeciwnikiem referendów poza absolutnie wyjątkowymi przypadkami (np. wejście do UE) - gdzie ważniejsza jest społeczna legitymizacja danej decyzji niż ustalenie tego kto za co odpowiada.
24-11-2008 10:48
inatheblue
   
Ocena:
0
Kurczę, a ja po tytule myślałam zupełnie serio, że będzie o historii korków na przestrzeni dziejów.
Nie ma, to powiem, że w Londynie elżbietańskim korki były straszliwe, a zwłaszcza na moście przez Tamizę. Stąd popularne było wynajmowanie łódek w charakterze taksówki.
24-11-2008 18:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.