03-11-2006 11:14
Czytanie... z wyobrażeniem.
Odsłony: 2
Piątek w pracy, gdy nie ma szefa i klienci się nie dobijają, skłania do różnych dziwnych refleksji. Moje myśli krążyły sobie swobodnie wokół czytania ze zrozumieniem (a propos instrukcji instalacji sieci lokalnej), gdy nagle uderzył mnie pewien ciekawy fakt. Posiadam umiejętność czytania ze zrozumieniem, ale moje umiejętność czytania z wyobrażeniem jest dużo słabsza.
Nie chodzi mi wcale o teksty techniczne, choć i tu obserwuję rzeczone zjawisko. Przede wszystkim dotyczy ono tekstów literackich. Niby po przeczytaniu wiem, gdzie co się znajduje, potrafię nawet odszukać fragment z opisem danej osoby, ale zazwyczaj wyobrażam ją sobie zupełnie inaczej. Moje wyobrażenie opiera się zazwyczaj na charakterze. Jeszcze częściej jestem "szczęśliwym posiadaczem informacji", która bez mojego czynnego udziału (przerwa w czytaniu i świadoma próba wyobrażenia) nie podlega wizualizacji.
Po raz pierwszy zauważyłem powyższe fakty, gdy zobaczyłem okładkę Kopuł ognia. Kobieta na koniu nie pasował mi do opisu. Sprawdziłem i popadłem w osłupienie. Niby wiedziałem wszystko co potrzeba, a i tak wyobraźnia jakby zignorowała informacje.
Męczy mnie teraz pytanie, czy tylko mnie się zdarza wyobrażać pewne osoby, miejsca bardziej na podstawie ulotnych wrażeń, cech charakteru wynikających z wydarzeń, prawie ignorując opis, czy też jest to powszechniejsze? I co jest nie tak, że skomplikowana instrukcja lub dokumentacja nie nastręcza mi takich dylematów?
Nie chodzi mi wcale o teksty techniczne, choć i tu obserwuję rzeczone zjawisko. Przede wszystkim dotyczy ono tekstów literackich. Niby po przeczytaniu wiem, gdzie co się znajduje, potrafię nawet odszukać fragment z opisem danej osoby, ale zazwyczaj wyobrażam ją sobie zupełnie inaczej. Moje wyobrażenie opiera się zazwyczaj na charakterze. Jeszcze częściej jestem "szczęśliwym posiadaczem informacji", która bez mojego czynnego udziału (przerwa w czytaniu i świadoma próba wyobrażenia) nie podlega wizualizacji.
Po raz pierwszy zauważyłem powyższe fakty, gdy zobaczyłem okładkę Kopuł ognia. Kobieta na koniu nie pasował mi do opisu. Sprawdziłem i popadłem w osłupienie. Niby wiedziałem wszystko co potrzeba, a i tak wyobraźnia jakby zignorowała informacje.
Męczy mnie teraz pytanie, czy tylko mnie się zdarza wyobrażać pewne osoby, miejsca bardziej na podstawie ulotnych wrażeń, cech charakteru wynikających z wydarzeń, prawie ignorując opis, czy też jest to powszechniejsze? I co jest nie tak, że skomplikowana instrukcja lub dokumentacja nie nastręcza mi takich dylematów?